Search The Query
Search

Złombol 2019, czyli ile złotych kosztuje przygoda?

Złombol naprawa

Karta kredytowa z Żubrem w programie Miles & More
Zbieraj mile w programie Miles & More przy każdej płatności. 1 000 mil powitalnych, ubezpieczenie podróżne, saloniki lotniskowe z usługą Flight Delay Pass. Sprawdź dokładne warunki już teraz!

*Pieniądze* – tym razem to one będą głównym bohaterem naszego tekstu, czyli dość nietypowo jak na relację z wypraw naWakacje.eu i to w dodatku ze Złombolu. Dla wielu to jednak kłopoty w oszacowaniu realnego kosztu takiej imprezy są barierą przed wyruszeniem w drogę. Dlatego spieszymy z pomocą i szczegółowo podliczamy nasz udział w rajdzie Złombol 2019 dając wiele wskazówek, jak nie zbankrutować podczas 14 dni podróży PRL-owskim “złomem” po Europie. Będzie też o tym czy 13. edycja rajdu do kraju koniczynki była dla nas pechowa.   

Cztery Złombole, w których braliśmy udział, to może nie jest super imponujący wynik, na tle załóg startujących od 2007 roku, ale na tyle wiarygodny, aby móc już co nieco podliczyć. Poza tym ostatnia edycja z metą w Irlandii, pod względem kosztów była wyjątkowo wymagająca i dość mocno wydrenowała portfele załóg. I mam wrażenie, że w Europie bardziej kosztowny może być już chyba tylko kierunek północny, a dokładniej skandynawski.

Zobacz także: Złombol 2019 – i wszystko jasne!

Jak rozliczać koszty grupowe? – czyli o dobrej atmosferze w załodze

Zdziwieni, że na początku nie o aucie, nie o paliwie, jedzeniu a o księgowości? Panowanie nad budżetem to podstawowa umiejętność, dzięki której możemy sobie pozwolić na dłuższe i częstsze wyjazdy. W przypadku podróży rodzinnych, to zadanie jest prostsze – wystarczy zliczać wydatki i porównywać je z naszymi założeniami i budżetem jaki pozostał na koncie. Natomiast tak się składa, że wszystkie edycje Złombola pokonaliśmy w mieszanych składach i w takich przypadkach rozliczenie oraz panowanie nad budżetem wyjazdu jest niemal nie do ogarnięcia – bez księgowego na pokładzie, ewentualnie sprytnej aplikacji 🙂

Często jest tak, że jeden zapłaci za paliwo, drugi wyłoży za nocleg, trzeci użyje gdzieś gotówki, której reszta chwilowo nie posiada. Powstaje jedno wielki finansowe zamieszanie. Co więcej, na koniec wyjazdu wielu będzie czuło się pokrzywdzonych albo zobowiązanych, co może wpłynąć na atmosferę wyjazdu…a przecież jesteśmy naWakacjach. Oczywiście w gronie sprawdzonych znajomych można machnąć ręką na małe rozbieżności, ale osobiście jestem (Bartek) raczej orędownikiem precyzyjnych rozliczeń, unikamy wtedy wspomnianych nieporozumień i drastycznie skracamy czas negocjacji “kto, ile i komu i za co”.

Testowaliśmy kilka rozwiązań. Jedne miały bardzo ograniczone funkcjonalność, inne z kolei przeginały ze skomplikowaniem obsługi. Znalezienie odpowiedniego narzędzia trwało chwilę, ale poszukiwania się opłaciły. Do tej pory najlepiej sprawdzała nam się aplikacja o wdzięcznej i na pierwszy rzut oka mało mówiącej nazwie “ABCBA”. Można ją znaleźć w sklepie Google Play, występuje w wersji darmowej i płatnej. Cena tej drugiej, z pełnymi funkcjonalnościami to ok. 5 zł za dożywotnią licencję. Jest to koszt do przyjęcia dla każdego kto wybiera się na taką wyprawę…i od razu możemy go podzielić na członków załogi;) 

Jak działa aplikacja? Na bieżąco możemy dodawać koszty, przypisując je do konkretnego użytkownika i określając beneficjentów. Prościej? Radek jest równy gość i wyłożył za paliwo 200 zł. W aplikacji odnotowujemy ten fakt, ale dodajemy, że na geście Radka skorzystał Piotrek, Wojtek i Ludwik. Aplikacja sama rozłoży koszt (w tym przypadku prosta matematyka, po 50 zł) i poda kto komu jest ile winien. Lista takich wydatków w kilkanaście dni potrafi urosnąć do niemal 100 pozycji – czego uwierzcie na zmęczeniu nie ogarniemy za pomocą kartki i długopisu. Poza tym zdarzy się, że Wojtek zapomni portfela i Piotr kupi mu zgrzewkę wody – aplikacja też to ogarnie. Płatności można obsługiwać w różnych walutach (niestety obecnie kuleje trochę pobieranie aktualnego kursu, trzeba go wprowadzić ręcznie), więc tegoroczny wyjazd udało nam się podsumować co do złotówki, euro i funta.Co ważne, dzięki “ABCBA” mamy stały podgląd wydatków oraz możemy tworzyć szczegółowe raporty podsumowujące dane wydarzenie.

Przygotowanie samochodu. Czyli ile kosztuje złombolowy bolid?

Wiemy już jak i czym liczyć, ale co mamy liczyć? Patrząc na całość kosztów wyprawy trzeba zacząć od punktu związanego z zakupem i przygotowaniem auta. Dużo częściej bowiem najpierw łapiemy “złombolową” zajawkę, a dopiero później zaczynamy szukać odpowiedniego auta z metryką. Ewentualnie, nawet jeśli mamy gdzieś w rodzinie auto nadające się na wyjazd, i tak wymaga zazwyczaj lekkiego odświeżenia, takiego mechanicznego SPA. Z drugiej strony rozbieżności potrafią tu być naprawdę ogromne i na starcie pod Spodkiem w Katowicach możemy spotkać auta warte od tysiąca do kilkadziesiąt tysięcy złotych (tak, w Złombolowej karawanie, jest i kilka takich sztuk:)). 

Możemy jednak przyjąć, że wartość przeciętnego jeżdżącego Poloneza lub Skody Favorit to ok. 2-3 tys. zł. Mniej więcej drugie tyle będzie nas kosztowało przygotowanie auta do trasy, bo zakładamy, że chcemy dojechać do mety i ewentualnie wrócić o własnych kołach. Uśredniając, za ok. 5 tys. zł możemy w miarę zrelaksowani i pewni siebie wyruszyć w drogę. 

Auto w założeniu ma nam jednak służyć przez co najmniej kilka sezonów, poza tym jak na początku wspomniałem, rozpiętość kosztów może być naprawdę spora, więc ten i poniższy akapit traktujemy poglądowo, bo jeden woli Poloneza a inny dużego Fiata.

Naprawy – zrób to sam

To, ile wydamy na samochód i naprawy jeszcze przed wyjazdem wpłynie najpewniej na nasze koszty podczas wyjazdu. Z naszych obserwacji wynika, że prawdopodobieństwo awarii w danym roku to ok. 20%. Może to być jakaś pierdoła, może będzie konieczność odstawienia na kilka dni pojazdu do lokalnego mechanika, ale może nas też czekać powrót do domu samolotem lub z inną załogą. To już są jednak bardzo skrajne przypadki, nam się nie zdarzyło choć było blisko:)

Nam po trzech bezawaryjnych Złombolach w tym roku odmówiła posłuszeństwa półoś. Niepokojące dźwięki z okolic tylnego mostu zaczęły dobiegać już gdzieś na wysokości Zgorzelca…czyli dość szybko, bo jeszcze przed przekroczeniem pierwszej granicy.  Stwierdziliśmy, że dopóki się kręci to nie będziemy jej w tym przeszkadzać 🙂 Tak przeprawiliśmy się na Wyspy i niewiele brakowało, a udało by się dojechać do mety. Najpierw ok. 40 km od promu do Irlandii i 100 km do mety straciliśmy przeniesienie napędu. Kolejne 40 km, w tym przeprawę promową, pokonaliśmy na holu. Niestety potem półoś razem z kołem postanowiła opuścić most już na dobre. Naprawę udało się odbyć gdzieś na irlandzkiej stacji benzynowej z pomocą Złombolowej braci i rodaków mieszkających na wyspach. Już po ok. 5 godzinach ruszyliśmy w ostatni, 20-kilometrowy odcinek do mety. Regeneracji półosi w lokalnym warsztacie wyniosła nas 0 zł! Ale…równie dobrze mogłoby skończyć się stałym unieruchomieniem naszej załogi, kosztami holowania, naprawy, noclegu, etc. Naprawy w trasie są więc najbardziej nieprzewidywalnym czynnikiem Złombolowego budżetu i załóżcie na nie zawsze górkę. Cokolwiek nie oszacujecie dodajcie 20% jak przy remoncie domu, najwyżej Wam zostanie.

Promy – nietania droga przez morza

Przeprawy między wyspami to zdecydowanie największy jednorazowy tegoroczny wydatek całego wyjazdu. Promowaliśmy się łącznie cztery razy, a ich sumaryczny koszt wyniósł 1933 zł…czyli jak wartość wielu samochodów biorących udział w rajdzie.

Trasa wymusiła na nas następujące przeprawy:

  • Dunkierka – Dover (DFDS Seaways, ok. 240 zł)
  • Pembroke – Rosslare (Irish Ferries, ok, 600 zł)
  • Larne – Cairnryan (P&O Ferries, ok. 850 zł)
  • Dover – Dunkierka (DFDS Seaways, ok. 240 zł)

Szczególnie między Europą kontynentalną, a Anglią warto, tak jak w naszym przypadku, wybierać promy nocne, które potrafią być ponad dwukrotnie tańsze w stosunku do przepraw dziennych! Opłaca się także przejrzeć pod kątem promocji strony internetowe przewoźników i porównywarki cen (np. directferries.com) – można tam złapać naprawdę ciekawe propozycje cenowe. Główni przewoźnicy na trasie między Dover, a Dunkierką i Calais to P&O oraz DFDS.

Pozytywnie zaskoczył nas fakt, że bez większych problemów mogliśmy na standardowym bilecie skorzystać z wcześniejszego promu bez dodatkowych dopłat. W stronę na Wyspy wypłynęliśmy dwie godziny wcześniej, a w drodze powrotnej aż cztery (prom kursuje co dwie). Także jeśli obawiacie się o delikatny poślizg nie musicie inwestować w bilet “flexi”, przynajmniej w przypadku DFDS. Czas przeprawy to 2h dla połączeń na Wyspy i ok. 4h do Irlandii. 

Paliwo, opłaty drogowe…

Tu Was zadziwię:) Winiety i tankowania to akurat wydatek, który na Złombolu ponosimy najczęściej z uśmiechem na ustach – czyli zupełnie odwrotnie niż w normalnym życiu 🙂

Każde tankowanie oznacza kolejne +/- 250 km przygody oraz okazję do rozprostowania się i załatwienia różnych potrzeb konsumpcyjnych lub ich następstw:) Po kilku godzinach jazdy, z dość ograniczoną przestrzenią, w hałasie i temperaturach na poziomie solarium, każda zmiana otoczenia jest nie lada rozrywką. Szczególnie jeśli poruszamy się w większej grupie pojazdów. Najzdrowiej jest przyjąć ten koszt jeszcze przed wyjazdem i nie zwracać na niego uwagi podczas jazdy, a tym bardziej przeliczać euro na złotówki.

W tym roku jednym z naszych założeń było objechanie Irlandii wokół i przeprawę z powrotem z Irlandii Północnej, czyli to, co w normalnych warunkach jest ze względu na koszty najtrudniej zrealizować, bo mało kto wybiera się specjalnie na naWakacje do Irlandii Północnej. Plan udało nam się zrealizować w 90%. Ze względu na brak czasu odpuściliśmy północne wybrzeże wyspy. Giant’s Causeway, czyli majestatyczne kamienne wybrzeże, musi niestety zaczekać na kolejny raz. Łącznie przejechaliśmy niemal równo 5 000 km, czyli ok. 1 300 km ponad bazową trasę.

Co ciekawe, suma kosztów związanych z przejazdem co roku jest podobna i oscyluje w granicach 2 000 zł. W tym roku nieco wyższe ceny LPG (bo to jest domyślne Złombolowe paliwo) na Wyspach zostały zbilansowane przez brak opłat opłat drogowych na całej trasie. Dla porównania przejazd w zeszłorocznym, stosunkowo niedrogim kierunku Grecji kontynentalnej kosztował nas bez mała 1 800 zł (w tym 1550 zł paliwo oraz ok. 220 zł różnych opłat drogowych). Podobne koszty mieliśmy zresztą w rajdzie na Sycylię w 2016 r. oraz do Hiszpanii w 2017 r.

Podsumowując, przejechaliśmy 5000 km, podczas których tankowaliśmy 24 razy na łączną kwotę: 2025,96 zł.

Noclegi – od 5 gwiazdek po gołe niebo

To jest chyba ta część kosztów, która w zależności od kierunku wyprawy i osobistych preferencji będzie elastyczna, lecz nie zawsze łatwa do dokładnego przewidzenia. Podczas wyjazdu do Irlandii ze względu na wysokie koszty całego wyjazdu (promy!) postawiliśmy na wersję oszczędnościową. Tam gdzie się dało nocowaliśmy na dziko lub na kempingach. Koszty noclegów w porównaniu do poprzednich Złomboli zostały tu maksymalnie ścięte, gdyż zarówno popularny Bed & Breakfest jak i klasyczne hotele są na Wyspach w przeliczeniu na złotówki po prostu drogie. Wybierając opcję na bogato musielibyśmy pomnożyć koszty noclegów mniej więcej razy trzy.

Nie zawsze tak to jednak wygląda, w niektórych krajach hotele potrafią kosztować nawet poniżej ceny kempingu i po wielogodzinnej drodze są całkiem sensowną opcją. Dla przykładu, francuskie sieci F1 czy Ibis bugdet oferują pokoje 3 osobowe za niewiele ponad 100 zł, a w Albanii nocowaliśmy w 4-osobowym pokoju ze śniadaniem w hotelu o wysokim standardzie za ok. 180 zł. Ogólnie staramy się nie wydawać na noclegi więcej niż 50 zł/os/noc i najczęściej się to udaje.

Tak się prezentowały nasze tegoroczne koszty noclegów:

  • Noc 1 – parking pod termami – 0 zł
  • Noc 2 – prom + parking pod klifami – 0 zł
  • Noc 3 – kemping (Brades Acre Caravan Site) – £5 /os.
  • Noc 4 – prom – 0 zł
  • Noc 5 – meta – 70 zł /os.
  • Noc 6 – meta – 70 zł /os.
  • Noc 7 – kemping (Eagle Point Camping) – 10€ /os.
  • Noc 8 – plaża – 0 zł
  • Noc 9 – kemping (Strandhill Caravan & Camping Park) – 11€ /os.
  • Noc 10 – prom – 0 zł
  • Noc 11 – kemping (North Lees Campsite) – £7,5 /os.
  • Noc 12 – prom – 0 zł

Jak widać, luksusów nie było, było za to kilka nieprzespanych nocy i dużo przygód związanych z poszukiwaniem miejsca do spania. I to dosłownie, bo na promach śpi się tylko po kilka godzin i to na każdej zdatnej powierzchni – krześle, stole, a nawet loży restauracyjnej.

Łącznie na noclegi w 4 osoby wydaliśmy ok. 1300 zł.

Dla porównania, w zeszłym roku spędziliśmy w 4 osoby 3 noce na kempingu, 2 w hotelach, 1 w domku i 1 w apartamencie, co nas łącznie wyniosło niecałe 1400 zł.

Zakupy, jedzenie… i picie

Zgodnie z naszymi założeniami, wszystkie zakupy robiliśmy wspólnie. Średnio co dwa dni kupowaliśmy większe zapasy, z których wspólnie korzystaliśmy i gotowaliśmy. W zasadzie jedyny towar, który wieźliśmy ze sobą z Polski to alkohol, ale i tak przede wszystkim w stężeniu 40%. 🙂

Ze względu na ograniczone możliwości ładunkowe, ale też chęć spróbowania lokalnych produktów zrezygnowaliśmy z przewożenia wszelkich gotowych słoików, dzięki którym moglibyśmy zaoszczędzić i tak nie więcej niż ok. 20% całości kosztów wyżywienia. Oczywiście co kto lubi – dla nas kulinaria są częścią przygody i odkrywania nowych miejsc.

Na produkty spożywcze wydaliśmy łącznie 1250 zł.

Parę razy stołowaliśmy się również na mieście, wydaliśmy na to w sumie ok. 800 zł, czyli po 200 zł na osobę.

Zwiedzanie i widoczki 

Złombol obfituje zazwyczaj w taką ilość wrażeń i atrakcji, że bardzo rzadko odczuwamy potrzebę zaglądania do turystycznie popularnych miejsc. Jako, że główną atrakcją jest dla nas droga sama w sobie, raczej wolimy dołożyć np. dodatkowe 200 km trasy, niż zaglądać do muzeów. W tym roku odwiedziliśmy jednak Klify Moheru (7€ /os), które są irlandzkim “must see” oraz część załogi zaliczyła mocno przereklamowany Stonehenge (£19.00 /os.). 

Przejechaliśmy też kilka malowniczych tras (czyli darmowych atrakcji) w tym chyba najpopularniejszą, Pierścien Kerry (Ring of Kerry). Odwiedziliśmy Góry Wicklow i Czarną dolinę (The Black Valley), Park Narodowy Peak District, zwiedziliśmy Belfast i kilka mniejszych, lecz bardzo urodziwych miasteczek (St David’s!), a przede wszystkim chłonęliśmy otaczający nas niesamowity wyspiarski krajobraz.

Widoki: bezcenne, całość kosztów: 420 zł

Podsumowanie

Łączne wydatki dla 4 osób zamknęły się w 8000 zł bez samochodu. Daje to ok.143 zł dziennie na osobę. Dla porównania zeszłoroczna Grecja (8 dni) wyniosła nas niecałe 4500 zł. 

P.S.
Pamiętajcie jeszcze o jednym, najważniejszym. Złombol, to nie tylko zabawa i przygoda, to przede wszystkim akcja charytatywna wspierająca domy dziecka. Dlatego każda załoga przed startem musi uzbierać przynajmniej 2000 zł dla dzieci. Z tego powodu warto choć raz wyruszyć w podróż za wiele uśmiechów 🙂

Jak zaplanować swoją podróż?!

Zarezerwuj nocleg
Skorzystaj z Booking.com, gdzie znajdziesz hotele (w każdym przedziale cenowym), pensjonaty i apartamenty na całym świecie.

Ubezpiecz się
Ubezpieczenie podróżne pomoże Ci w wypadku choroby, urazu, kradzieży i anulowania lotu lub noclegu. To kompleksowa ochrona na wypadek, gdyby coś poszło nie tak. Tutaj znajdziesz kalkulator ubezpieczeń, gdzie porównasz różne oferty.

Bilety lotnicze
Znajdź tani lot, korzystając ze Skyscanner. To bardzo przydatna wyszukiwarka, ponieważ przeszukuje strony internetowe wielu linii lotniczych na całym świecie, więc zawsze znajdziesz najlepszą ofertę.

Bilety autokarowe
Jeżeli planujesz podróżować po Europie autokarem, to koniecznie skorzystaj z oferty FlixBusa. Ich autobusy dojeżdżają do 2 500 destynacji, w 37 krajach.

Zwiedzanie
W serwisie GetYourGuide zarezerwujesz wycieczki, przewodników, bilety do teatru czy muzeum na całym świecie! Karty miejskie, uprawniające do wielu zniżek, znajdziesz na GoCity.com.

Leave a Reply

Polub naszą stronę na Facebooku, na której znajdziesz aktualności, porady i inspiracje, które pomogą Ci zaplanować następną podróż.

This will close in 0 seconds