Pierwsze (i często jedyne) skojarzenia, jakie przychodzą nam na myśl w związku z Albanią to stosunkowo tanie i słoneczne wakacje. Czasem dochodzą do tego obrazy dzikich bezdroży, jednak rzadko kiedy przywołujemy w tym kontekście bogactwo kulturowe, którego możemy tam doświadczyć. A jest ono niezwykle imponujące, gdyż oprócz tych bardziej oczywistych miejsc, jak Gjirokastra, Berat czy Szkodra, spotkamy je w zasadzie wszędzie!
Bo prawdziwe bogactwo tkwi w zwykłych Albańczykach, którzy zadziwiali nas na każdym kroku, choć historie o nich słyszeliśmy jeszcze na długo zanim przekroczyliśmy granicę ich ojczyzny. Kilka z nich w najbliższym czasie przytoczymy, jednak częścią wspólną było uczciwe i honorowe zachowanie, które jest poniekąd wpisane w ich zwyczaje. Sami Albańczycy śmieją się między sobą, że jest tak dlatego, że wszystkie typy spod ciemnej gwiazdy szukają obecnie „przygód” w Niemczech, Francji i pozostałych krajach Europy Zachodniej, jednak to właśnie kultura i zwyczaje ukształtowały przez wieki kodeks honorowy, który funkcjonuje do dziś.
Dla nas była to niewątpliwie jasna strona poznawania tego kraju, jednak są regiony w których honor stawiany jest ponad wszelkie wartości, a jego konsekwencje wykraczają daleko ponad nasze rozumienie. Gjakmarrja, czyli zemsta krwi, pozwala zabijać w imię odkupienia krzywd swojej rodziny.
Sprawdź oferty: Last minute w Albanii
Gjakmarrja („wzięcie krwi”) może być wywołana przez coś tak trywialnego jak spór między sąsiadami lub kłótnia między rodzinami. Incydenty te w innych krajach zostałyby zapomniane wraz z upływem czasu lub rozwiązane przy pomocy władz. Jednak w północnej i środkowej Albanii, gdzie antyczny kodeks nadal reguluje życie sporej części populacji, może dojść do krwawej zemsty obejmującej całe pokolenia i zmuszającej członków rodzin do samouwięzienia.
Zbrodnia według zasad
Zemsta krwi polega na pomszczeniu krzywdy członka swojego rodu. Za krzywdę można uznać morderstwo, kradzież, zranienie osoby lub jej obrazę. Gdy osoba z rodu X zabije kogoś z rodu Y, ród Y ma obowiązek pomszczenia członka swojej rodziny. Wyrównać rachunki można mszcząc się na jakimkolwiek męskim członku rodu – nie musi być to sam winny zabójstwa, a kara nie ulega przedawnieniu.
Gjakmarrja wywodzi się ze składającego się z 12 książek i 1 262 artykułów XV-wiecznego kodeksu Kanun. Kodeks ten był przez stulecia przekazywany ustnie. Spisano i wydrukowano go dopiero na początku XX wieku. Często miał pierwszeństwo przed normami religijnymi czy prawnymi. Jako pierwsi w życie wprowadzili go Osmanowie. Był przestrzegany aż do czasów komunizmu, kiedy to gjakmarrja zaczęła być surowo karana. Niestety, po upadku dyktatury znów dochodziło do krwawych wendett.
Życie z wyrokiem śmierci
By chronić się przed tragicznymi represjami, członkowie rodzin zaczęli ukrywać się w domach, ponieważ tylko w nich nie wolno było dokonać zemsty. Mężczyźni więc z własnej woli skazywali się na uwięzienie w często specjalnie do tego celu przygotowanych wysokich budynkach z wąskimi oknami. Domy były oddalone od siebie i otoczone drzewami, by trudniej było np. zastrzelić ofiarę.
W Kanunie przewidziano jednak możliwość przerwania łańcucha zemsty przez pewne formy zadośćuczynienia, takie jak: zapłata grzywny, zrzeknięcie się nieruchomości, broni itp. Spory mieli pomagać rozstrzygnąć samozwańczy i neutralni sędziowie. Ostatecznie rzadko jednak udawało się pogodzić zwaśnione rody.
Sprawdź oferty: Wakacje w Golem
Dziś, wśród Albańczyków chcących uniknąć zemsty, powszechne jest wyjeżdżanie za granicę. Emigrują całe rody, na których ciąży ryzyko „wzięcia krwi”. Gjakmarrja jest wciąż żywa. Szacuje się, że od początku XXI wieku zagrożonych śmiercią jest ponad 3 tys. Albańczyków. Wielu z nich przebywa w stworzonych przez siebie więzieniach czekając na śmierć lub cud.
Choć całość brzmi trochę nieprawdopodobnie, takie praktyki, szczególnie na północy kraju, nadal się zdarzają. Mimo niejednoznacznej oceny moralnej, jest to mocno zakorzeniony element kultury Albanii, którego nie zdołał nawet zwalczyć komunistyczny reżim. Żeby jednak sprawa była jasna, nie zamierzamy nikogo straszyć, ani przestrzegać przed wyjazdem do tego kraju! Nasze doświadczenia z pobytu są więcej niż pozytywne i z przyjemnością tam wrócimy! Chyba w żadnym kraju nie spotkaliśmy tak otwartych na turystów ludzi, a co nas totalnie zszokowało, to nigdzie, poza Polską, nie słyszeliśmy tylu słów, czy nawet zdań w naszym języku! Choć ich kultura może nas dziwić, a nawet szokować, to zdecydowanie warto ją poznać!