Część osób w trakcie planowania wyjazdu do Albanii chce dostać się tam własnym samochodem lub myśli o wynajęciu auta na miejscu, aby w komfortowych warunkach zwiedzić interesujące miejsca. Planując wakacje na własną rękę można zamówić samochód na lotnisko (w przypadku Tirany) czy do portu (Saranda). Jednak ruch uliczny w Albanii może nas zaskoczyć. Zapraszam do artykułu, który może przybliżyć wam ruch uliczny w Albanii z perspektywy pieszego i kierowcy.
Autorką cyklu „5 ciekawostek o Albanii” jest Joanna Chodyna.
1. „Uważajcie państwo na lusterka”
To było pierwsze zdanie które usłyszałam w hotelu po przyjeździe do Albanii. Zrozumiałam o co chodzi dopiero krążąc uliczkami Durres. Panuje tu typowo turecki styl jazdy i nikt się specjalnie nie przejmuje pieszymi, nawet gdy znajdują się na pasach. Te z kolei, jeśli już są wymalowane, to chyba bardziej pro forma, bo zarówno kierowcy jak i piesi traktują je z podobnym poważaniem. Albańczycy ten sposób korzystania z dróg mają już we krwi. Oni bez problemu manewrują między autami, gdy przechodzą przez ulicę, a także w drugą stronę – autami między pieszymi. Ja wciąż nie opanowałam tego do perfekcji. Dla mnie przechodzenie na przejściach przy rondach w Tiranie wciąż jest dużym wyzwaniem.
2. Ronda
Kto ma pierwszeństwo? Oficjalnie, zazwyczaj ci, co na rondo wjeżdżają. Nieoficjalnie? Ten większy i droższy 😉 Na rondzie Shqiponja (Orła) przy wjeździe do Tirany oficjalnie są trzy pasy. Nieoficjalnie – ile da radę, zazwyczaj robi się jakieś pięć. Do tego jeszcze motocykle i rowerzyści. No i zaparkowane wzdłuż jezdni samochody – w końcu każde miejsce jest dobre, aby się zatrzymać. Wystarczy włączyć światła awaryjne i masz parking tam, gdzie ci odpowiada. Nie zauważyłam tu czegoś takiego, jak blokada na koła. Na niektórych rondach zazwyczaj stoi policja i ręcznie steruje ruchem, na innych musicie mieć po prostu oczy dookoła głowy. W razie potrzeby polecam użycie klaksonu 🙂
3. Autostrady i stan dróg
Czytając artykuły o Albanii można natknąć się na opinię o złym stanie dróg, które możemy już jednak rozpatrywać w kategorii mitu. Jeśli jeździmy głównymi trasami możemy miło się zaskoczyć. Zazwyczaj jest tam równy asfalt, bez dziur, z szerokimi pasami ruchu. Niestety przez ukształtowanie kraju trasy nie są łatwe, czekają nas liczne zakręty, serpentyny (za to z pięknymi widokami po drodze i specjalnymi miejscami na postój aby można było zrobić zdjęcia) i jazda pod górę. Dlatego Google Maps często pokazuje, że na stosunkowo krótkie odcinki (200-300 km) powinniśmy przeznaczyć nawet pół dnia. Np. trasa Saranda – Tirana zajmie nam ok. 5 godzin. Z doświadczenia wiem, że do tego czasu i tak warto dodać mały zapas. Nie poleca się też jazdy nocą po Albanii, trasy nie są w ogóle oświetlone. Podobnie, jak niektóre pojazdy.
Albania ma 3 odcinki autostrady, ale największy jest ten łączący Durres z granicą z Kosowem. Od kwietnia 2018 roku (po około 10 lat od zbudowania) jest płatny, w jedną stronę trzeba zapłacić 5 euro (stan na styczeń 2019). W pierwszym tygodniu wprowadzenia opłat wielu Albańczyków (głównie mieszkańcy Kukes i okolicy) wzięło udział w dość zdecydowanych protestach, niekoniecznie pokojowych. Sprawiły one, że opłaty na pewien czas zostały zniesione (spalono budki do poboru opłat, więc zanim je odbudowano, droga była darmowa), a następnie wynegocjowano zniżkę dla mieszkańców Kukes – dla nich przejazd w jedną stronę kosztuje obecnie 100 LEK.
Sprawdź oferty: Albania All inclusive
4. Drogowe „atrakcje”
Jeśli boimy się, że jadąc głównymi drogami ominie nas prawdziwa Albania – bez obaw. Nawet na autostradzie trzeba uważać, na handel obwoźny czy np. spacerujące krowy. Autostrada w okolicach Kukes to też świetne miejsce na spacer dla lokalnych mieszkańców. Na mniejszych trasach często spotkacie stada owiec czy kóz. Przy drogach często rozstawiane są stragany z owocami i warzywami – przed Bożym Narodzeniem dość naturalnym widokiem były samochody z bagażnikami pełnymi pomarańczy i mandarynek na sprzedaż.
Spędzając wakacje w Albanii trzeba mieć oczy dookoła głowy, nawet na głównych trasach. Osobną kategorią uczestników ruchu są starsi ludzie na rowerach, czasem człowiek nie może wyjść z podziwu jak udało im się dożyć tak sędziwego wieku, poruszając się w taki sposób 🙂
5. Wypożyczalnie
Jesteśmy już świadomi, co nas czeka i o ile nie dysponujemy własnym autem, możemy skorzystać z jednej z wypożyczalni i zwiedzać. Jeśli lubimy więcej emocji, zamiast zwykłej osobówki, można wziąć jeepa. Wypożyczalnie dostępne są w każdym większym mieście, są też takie, gdzie podstawią auto w podane miejsce. Nie ma problemu, jeśli potrzebujemy większego samochodu (na 8 pasażerów), z automatyczną skrzynią biegów, czy fotelikiem dziecięcym. Ale o tym więcej w następnym tekście.
Na pewno jazda po Albanii będzie dla nas dodatkową przygodą!
Może to wszystko brzmi strasznie… Wystarczy jednak pobyć tu dzień czy dwa, aby poczuć, że ten styl jazdy to część ich kultury. Dość szybko można się przestawić. Często to, co spotka nas na drodze (jako kierowcę czy pieszego) będziemy wspominać jako coś niezwykłego. Przez 11 miesięcy nic mi się tu nie stało. Ani nie widziałam żadnego większego wypadku (jakieś lekkie stłuczki – uszkodzona lampa czy zderzak). Widocznie w tym szaleństwie jest metoda!
Joanna Chodyna – od roku mieszka i pracuje w Albanii. Jak sama uważa, jej bałkańska przygoda rozpoczęła się trochę przez przypadek, w 2016 r. podczas szukania inspiracji związanych z wakacyjnym wyjazdem. Na dłużej do Albanii trafiła dwa lata później dzięki EVS (European Voluntary Service – części programu Erasmus+), by współpracować z młodzieżą.
Oprócz działalności w projekcie studenckim, pragnęła również poznać życie w Albanii poza sezonem oraz w miejscach, gdzie turystyka jest całkowicie nierozwinięta. Po 4,5 miesiąca wolontariatu przeprowadziła się z Kukes do Sarandy, tam obecnie mieszka i pracuje. W Albanii zachwyca i fascynuje ją wszystko – od historii, przez przyrodę i zabytki, aż po ludzi oraz kulturę. Swoimi doświadczeniami albańskiej codzienności chętnie dzieli się z czytelnikami z Polski. Joannę znajdziecie również na Instagramie.